Kiedy owca udaje wilka...- recenzja

"Trzy świnki" w reż. Roberta Dorosławskiego w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Pisze Tadeusz Piersiak w "Gazecie Wyborczej" - Częstochowa.

 «Braci Grimm w tej bajce niewiele, ale zabawy dla małej i dużej publiczności mnóstwo. Także muzycznej, co Teatr im. Mickiewicza zdyskontował przez wydanie płyty z piosenkami spektaklu "Trzy świnki".

Jeszcze nim aktorzy pojawili się na scenie w czwartkowe popołudnie, siedzący na sali widzowie premierowego spektaklu mogli przyglądać się scenografii. Jakiś dziecko wyrywało się, żeby pobawić się kredkami. Z nich bowiem zmajstrowany był płotek w gospodarstwie, podobnie jak drzewa np. z wielkiego pędzla. A wszystko kolorowe, radosne, pociągające.

Kiedy weszły Gęś (Teresa Dzielska) i Kura (Iwona Chołuj), przez salę przeszedł szmer na widok ich kostiumów. Kiedy jednak dołączyła do nich Owca (Małgorzata Marciniak) wyglądająca jak biały obłoczek, słychać było jak widzowie wciągnęli powietrze z wrażenia. I wypuścili je na samogłosce "ooo" na widok Krowy (Robert Rutkowski) - tak wdzięcznej, że chciałoby się postawić ją w pokoju dziecka (a może własnym) wśród ulubionych maskotek. Kto przy tych wszystkich wrażeniach mógł jeszcze rozglądać się po reszcie scenografii, mógł dorzucić kolejną samogłoskę "aaa" na widok choćby horyzontu, będącego samodzielnym dziełem malarskim.

Wymienione zwierzątka mają problem - niepokoi je stan psychiczny trzech Świnek (różowe obłoczki z latarkami-czołówkami zamiast ryjków). Te (Agata Ochota-Hutyra, Paula Kwietniewska i Waldemar Cudzik) zapadły na lenia - chorobę popularną nie tylko wśród dzieci. Nic im się nie chce, nie przyjmują zaproszenia do żadnej zabawy i nuuudzą się! Przyjaciele z podwórka postanawiają je... przestraszyć.

Najpierw Owca udaje Wilka. Zostaje jednak wyśmiana. Krowa staje się strasznym Smokiem - odnosi skutek. Kolejne wydarzenia przeplatane są pląsami i piosenkami aż po wspólny wokal na zakończenie. Finałowa piosenka ma już zdecydowanie hitowy charakter i na pewno jest ozdobą wydanej płyty (do kupienia w kasie).

Po raz kolejny Robert Dorosławski jako autor adaptacji realizowanej w Teatrze odnosił się do klasyki literatury dla dzieci obchodząc szeroko zawarte w niej okrucieństwa. Tak jest i tym razem: bajkowy Wilk jest śmieszny. Okropny Smok (wiemy, że to przebrana Krowa), nie czyni nikomu krzywdy. Przewraca co prawda swoim strasznym tchnieniem rachityczne domki wybudowane przed dwie Świnki, jako schronienie przed potworem. Czyni to jednak w dydaktycznym zapale, by wykazać, że sumienność i pracowitość dają efekty. Solidny domek trzeciej Świnki sprawdza się jako ukrycie całej trójki.

W przedstawieniu są też elementy autotematyzmu: postaci obnażają kulisy przedstawienia. Choćby zwracają uwagę na pana, który oświetla scenę, a kiedy na ich życzenie zapada na sali ciemność, słychać w niej pochlipywanie maluchów i ich radość, kiedy znów robi się jasno.

Dość zresztą opisów: bajka jest pogodna, dynamiczna, kolorowa i rozśpiewana. Nie było widać, by na widowni nudzili się mali czy duzi, a często publiczność podążała rytmicznym klaskaniem za muzyką, włączała się do śpiewu. "Trzy Świnki" to akuratny prezent na Mikołaja.

Robert Dorosławski, na podstawie opowiadania Wilhelma i Jakuba Grimm, reżyseria - Robert Dorosławski, muzyka - Janusz Frączek, scenografia - Stanisław Kulczykch, choreografia - Agata Jędrysiak, korepetycje wokalne - Marzena Lamch – Łoniewska»

 

"Premiera w teatrze: Kiedy Owca udaje Wilka"
Tadeusz Piersiak
Gazeta Wyborcza - Częstochowa nr 284 online