Aktualności

Lady Makbet nie jest wyłącznie dobra albo zła. Jest niejednoznaczna - rozmowa z Anną Paligą

Lady Makbet nie jest wyłącznie dobra albo zła. Jest niejednoznaczna - rozmowa z Anną Paligą

Lady Makbet nie jest wyłącznie dobra albo zła. Jest niejednoznaczna

- Wydaje mi się, że ta moja siła, która spaja mnie z Lady Makbet, jest zupełnie innego koloru - mówi Anna Paliga, odtwórczyni głównej roli kobiecej w spektaklu w reżyserii André Hübnera-Ochodlo.

Jak to się stało, że znalazłaś się w obsadzie Makbeta?

Anna Paliga*: Moja koleżanka, która była o rok wyżej ode mnie w szkole teatralnej, poleciła mnie André. On z kolei pracował z nią w Poznaniu i tym sposobem dowiedział się o moim istnieniu. Potem dostałam monolog do nagrania. Nagrałam go, zapoznałam się z uwagami reżysera i …otrzymałam tę rolę.

Przeczytałyśmy na Instagramie, że Twoim marzeniem było zostać królową Szkocji. Marzenie właśnie się spełnia?

- Są takie role w klasyce, które niosą ze sobą bardzo duże wyzwanie aktorskie. To są takie postacie, które są bardzo „szerokie”.

Wydaje mi się, że Lady Makbet z tej plejady klasycznych postaci kobiecych, jest jedną z ciekawszych, bo jest bardzo niejednoznaczna. Nie jest wyłącznie dobra albo wyłącznie zła.

Adaptacja „Makbeta”, w której grasz, to wierne odzwierciedlenie dramatu, czy raczej wariacja na jego temat?

- Ten nasz „Makbet” jest na pewno klasycznym „Makbetem”. Nie jest tak „przerobionym” spektaklem, żeby nie dało się znaleźć połączenia pomiędzy tym, co jest w dramacie, a tym, co jest na scenie. W tym sensie „Makbet” jest klasyczny. Natomiast są pewne elementy zaskoczenia.

Czy coś jest Ci bliskie w Twojej wersji Lady Makbet?

- Interpretacja tej postaci przez André nie tylko różni się od mojej interpretacji, ale też od tego, jakim jestem człowiekiem. André wyobraził sobie Lady Makbet jako bardzo elegancką kobietę, w drogich sukienkach, szpilkach. Ja kompletnie taka nie jestem

Wydaje mi się, że ta moja siła, która spaja mnie z Lady Makbet, jest zupełnie innego koloru. Na co dzień nigdy nie włożyłabym szpilek z własnej, nieprzymuszonej woli, dlatego zestaw: obcisła sukienka i galowe buty jest dla mnie czymś bardzo zabawnym.

W naszym spektaklu dużą rolę odgrywa jeden z mniej znanych wątków „Makbeta”, czyli fakt, że Makbet i Lady Makbet stracili dziecko. Będąc tak młodą osobą jak ja i nie będąc matką, trudno jest wyobrazić sobie tego rodzaju stratę. Wobec tego moja wyobraźnia musi pracować na wysokich obrotach.

W pracy nad rolą korzystasz z różnych metod. Czy mogłabyś opowiedzieć o Laboratorium Meisnera?

- Technik aktorskich uczę się w wielu miejscach, technika Stanforda Meisnera to tylko jedna z tych, które poznałam. Akurat Meisner jest najbardziej dostępny dla polskiego aktora, ponieważ istnieje w Warszawie specjalna szkoła - Laboratorium Meisnera, ucząca tylko tej techniki. To sposób patrzenia na aktorstwo, w którym najważniejszy jest kontakt partnera z partnerem. Poprzez różnego rodzaju ćwiczenia uczy aktywnego słuchania - umiejętności, która niestety zanika we współczesnym świecie. Rozwija również empatię, pomaga radzić sobie ze swoimi systemami obronnymi, niepozwalającymi nam być w kontakcie z drugim człowiekiem. To technika, która oprócz rozwijania aktorskich umiejętności, bardzo pomaga zrozumieć, jakim człowiekiem się jest i jakim człowiekiem można być.

Czy w pracy nad „Makbetem” przydają się te umiejętności, o których wspomniałaś?

- Tak, ale to jest tylko jedna z technik, których dotknęłam w ciągu ostatniego roku. Przeszłam też szkolenie z Cathy Haase, która pracuje w Actors Studio w Nowym Jorku i prowadzi zajęcia z techniki Strasberga. To te ćwiczenia i umiejętności są dla mnie ważniejsze w tym konkretnym projekcie.

Każda praca jest inna, każda rola jest inna, potrzeba różnych narzędzi, żeby umieć znaleźć się w wielu różnych rolach. 

Jak sobie radzisz, żeby wyjść z roli, żeby po zejściu ze sceny w miarę spokojnie wrócić do normalnego życia?

- Właśnie po to powstały techniki aktorskie, żeby nie tylko nauczyć się wchodzenia w rolę, ale też po to, by z nich w miarę bezpiecznie wychodzić.

Są pewne procedury, które pozwalają Ci pozostać w sobie, bo twoje ciało i twoje emocje to jest  tylko narzędzie. To nie jest coś, co ma nad tobą kontrolę.

W jaki sposób odreagowujesz sytuacje stresowe?

- Kiedy przyjechałam do Częstochowy, pomyślałam: nowe miasto, ciekawe, co jest w okolicy. Wyciągnęłam telefon i okazało się, że niedaleko znajduje się wspaniały basen i postanowiłam chodzić tam codziennie. Więc po próbach spotykam się z „gołą Częstochową” (śmiech). Mam już kilku kolegów z basenu, których serdecznie pozdrawiam.

A podróże też w tym pomagają?

- Tak, podróżuję dużo, choć ostatnio mniej. Ale rzeczywiście, przez wiele, wiele lat podróżowałam stopem w różne dziwne miejsca. Zazwyczaj jeździłam sama. Lubię to bardzo, choć wiąże się to z pewnym ryzykiem. Teraz podróżuję grzecznie, pociągiem.

Rozmawiały Katarzyna Szeląg i Karolina Leciak

(fot. Piotr Dłubak/Teatr im. A. Mickiewicza)

*Anna Paliga. Absolwentka Wydziału Aktorskiego PWSFTviT w Łodzi. Na swoim koncie ma m.in. role w filmie „Iluzja” w reżyserii Marty Minorowicz oraz serialu Netflixa „Krakowskie potwory” wyreżyserowanym przez Kasię Adamik i Olgę Chajdas, w którym gra Ilianę.