Mieszkanie do wynajęcia?

Tekst: Damian Górecki, zdjęcia: Joanna Gałuszka

Na małej scenie Teatru Polskiego w Bielsku-Białej podczas przedstawienia „Pustostan” przez chwilę można „zamieszkać” z uniwersalną rodziną (ojcem, matką, córką, synem, babcią i psem). Ba! Można z nią spędzić Wigilię! Nieważne o jakiej porze roku – spektakl jest uniwersalny.

.

Przy wejściu, w konwulsyjnych pląsach w towarzystwie dysharmonicznych dźwięków przywita nas córka z uniwersalnej rodziny, dygająca jak pacynka, lub kukiełka porażona chorobą psychiczną. Wprowadza w klimat, niepokojącą atmosferę domu, wzbudza podejrzenia, że coś jednak będzie „nie tak”. Chaotyczny podkład muzyczny raczej odstrasza, niż zachęca do wejścia. Niewspółgrające ze sobą dźwięki współgrają z treścią sztuki, czyli jak się później okaże wszystko gra.
.
Coraz więcej elementów zaczyna nie pasować do tradycyjnej Wigilii. Stół wigilijny jest okrągły, ale członkowie rodziny siedzą do siebie plecami. Symbolicznie i wymownie.
W tym miejscu dla niezorientowanych, dla ułatwienia odbioru i zrozumienia sztuki podam za Wikipedią co to jest „wigilia”:
„Wigilia Bożego Narodzenia, wigilia świąt Bożego Narodzenia (wieczerza wigilijna, wieczór wigilijny, niekiedy także gwiazdka) (z łaciny vigilia – czuwanie, straż; vigilare – czuwać) – w tradycji chrześcijańskiej dzień poprzedzający Boże Narodzenie, kończący okres adwentu.” (Można to sprawdzić na smartfonie, tablecie, laptopie, komputerze.) Wypadałoby jeszcze doczytać co to jest Boże Narodzenie.
Domownicy zebrani są przy stole. W tym kameralnym, rodzinnym gronie zaczyna się uczta. Głównym daniem jest słodki ptyś z różową bitą śmietaną, o którym każdy z uporem maniaka twierdzi, że to smażony karp z ościami w środku. Pojawia się pierwsze poczucie niesmaku.
.
Dość szybko stajemy się świadkami totalnej destrukcji związków międzyludzkich (a nawet zwierzęco-ludzkich). Nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. Gorycz miesza się ze śmiesznością, powierzchowność z głębią. Mieszanina tych składników musi powodować reakcję w postaci refleksji. Nagromadzenie napięć i negatywnych emocji sięga zenitu. Wybucha patologia uczuć we wzajemnych relacjach. Nikt nie jest szczęśliwy. Bohaterowie stają się agresywni, lub co gorsza nieczuli i obojętni. Wigilia to spektakularny moment, w którym eksploduje skrywana wrogość. Członkowie rodziny okłamują sami siebie, okłamują się także wzajemnie, lecz za wszelką cenę chcą zachować pozory wspaniałej, zgodnej ponad wszystko rodziny. W jakim celu udają? Czyżby prawda była zbyt bolesna?
Każdy ma pretensje do każdego. Wyrzucają z siebie wszystko co ich gnębi, obwiniają innych za niespełnione oczekiwania, stracone szanse i złamane życie. Wigilia staje się wyśmienitą okazją do eskalacji konfliktów. Świąteczny czas nastraja do tego, żeby zatrzymać się na chwilę i wygarnąć złości wszystkim dookoła, najlepiej i najmocniej tym, którzy są najbliżej. Każdy z bohaterów żyje w samotności, w swoim własnym świecie, zamknięty z własnym bólem, który inni potrafią jedynie potęgować.
.
Domownicy dzielą się frustracją, obwiniają się wzajemnie za niespełnione życzenia szczęśliwego, dostatniego życia, zbyt niski poziom materialny, ale także za brak zainteresowania, okazywania uczuć. Zamiast dzielenia się opłatkiem, obficie obdarzają się potworną złością. Chwilami na scenie było tak niefajnie, że chciało się wyjść – znaczy się dobrze zagrane.
.
Przy wigilijnej wieczerzy natężenie negatywnych emocji, powoduje istną eksplozję na wysokościach. Wielka kumulacja różnego rodzaju pretensji i żalu jest imponująca. Każdy znajdzie coś dla siebie. Pełen wachlarz możliwości, kolorowy kalejdoskop bólu i nieszczęścia – do wyboru do koloru! Zaczynamy się zastanawiać co się stało z tymi ludźmi? Co jest przyczyną rozpadu tej podstawowej jednostki społecznej, jaką jest rodzina.
Wyobraźmy sobie, że do takiej toksycznej rodziny w wigilijny wieczór przybywa Zbawiciel. Magia teatru! Nie musimy sobie wyobrażać – możemy to zobaczyć na własne oczy! Będzie się działo!
.
Lista życzeń bohaterów do „niespodziewanego gościa” jest długa. Znajdą się na niej między innymi pobożne życzenia „botoksu”, „dużych cycków”, czy „średnioobcokrajowej płacy”. (Nie mogę oprzeć się nieprzyjemnemu wrażeniu, że pod niektórymi postulatami sam bym się podpisał.) Można oczekiwać spełnienia wszystkich zachcianek, ponieważ Zbawiciel jest przecież wszechmogący! Oczekiwania wobec Zbawiciela są kuriozalne, ale czy aby nas to zupełnie nie dotyczy? Takie życzenia kierowane do Zbawiciela są śmieszne, ale zastanawiające jest to, dlaczego nie wybuchamy śmiechem. A może mamy ochotę cichaczem dopisać coś do listy życzeń? Może znajdzie się na karteczce jeszcze kawałek miejsca, na którym dopiszemy nasze marzenia?
.
Ojciec, matka, córka i syn łapczywie pragną zbawienia, ale tylko takiego, które spełniałoby ich oczekiwania. Czyżby w tym towarzystwie najbardziej ludzki, ujmująco szczery był tylko pies, który w swej prostocie przyznaje, że nie wie jak wygląda zbawienie?
.
Czy już nic nie rozumiemy z chrześcijaństwa? Jesteśmy gotowi dać się zbawić, przyjąć Zbawiciela, byle tylko dał nam coś, czego pragniemy. Byle tylko Zbawiciel wysłuchał nas i spełnił nasze oczekiwania. Powstaje jakby negatyw wiary, przeciwieństwo chrześcijaństwa. Stawiamy warunki. Rozumiemy zbawienie jako spełnienie życzeń. Ku naszej zgubie jesteśmy nawet gotowi wziąć za Zbawiciela przypadkową, nieznaną osobę, którą sami uznamy za wybawcę.
Kiedy już Odkupiciel zawitał w nasze progi, możemy podzielić się z nim wielką radością, którą przynosi nam… Kevin (urodzony 1990 lat po Chrystusie). Radujmy się wspólnie z tego, że złodziej spalił sobie włosy, że spadł ze schodów na dupę, że na łeb spadło mu żelazko, że uzbrojone dziecko kopnęło go boleśnie w jaja… Śmiejmy się do rozpuku, aż rozpuczymy kanapę przed telewizorem, aż będziemy bąki puszczać z tej radości. Świętujmy! (W pewnym momencie, nie wiem kiedy, zacząłem się identyfikować z tą rodziną.)
.
Chaos który nas ogarnia jest ogromny, pomieszanie z poplątaniem, nadmiar informacji nas nie ubogaca – głupiejemy jeszcze szybciej. Lawina podniet, bodźców, wrażeń porywa nas i miesza w głowach. Destrukcja obejmuje także nasze wewnętrzne życie, wartości moralne, wiarę. Powoduje zagubienie. Jesteśmy w stanie przyznać, że ciastko z kremem smakuje jak smażony karp.
Otaczający nas świat, kształtuje nasze pragnienia, kreuje potrzeby. Najważniejsze w nim to „JA” i tylko „JA. Internet, różnej maści komunikatory nie rodzą prawdziwych więzi tylko kontakty. Nowe technologie wcale nie sprawiają, że jesteśmy lepsi. Pogoń za pieniądzem nie uczy dzielenia tylko interesowności. Telewizja, kolorowa prasa, reklamy określają wzór życia, do którego dążymy. Właśnie na podstawie takiej naszej codzienności powstał model uniwersalnej rodziny w uniwersalnym państwie. Model, z którego możemy zaczerpnąć „inspiracji”, zobaczyć siebie.
Patrzymy na wiarę przez pryzmat kolorowych magazynów, telewizyjnej sieczki i obezwładniającego konsumpcjonizmu, pojmując nawet kwestie zbawienia jako swoiste transakcje „coś za coś”. Gołym okiem widać upadek wartości. Z chrześcijańskiego święta – z Wigilii, zrobiła się kolacja, tradycyjnie z rybą.
Nie oprzemy się natarczywym myślom – czy nie jest już za późno? Czy można jeszcze wrócić do przeszłości? Czas jest istotny w sztuce. Autor do tego co było odnosi się z pewnym sentymentem odnajdując w przeszłości resztki pozytywnego świata.
.
Mnie to przypadło do gustu. Choć przerysowane, oparte na zasadzie, że im mocniej komuś walniesz w nos, tym bardziej poczuje, że go ma. Sztuka współczesna, osadzona w uniwersalnym świecie, dotycząca teraźniejszości i ponadczasowości zarazem. Klimat wzajemnego rodzinnego niezrozumienia i ponurej atmosfery, okraszony jest „sentencjami”, że boki zrywać.
.
Nieprzyjemnie zabawne. Przesłanie zbyt poważne, żeby się śmiać i niepokojąco śmieszne, żeby nie przemyśleć. Obraz wyraźny przemawiający, bezpośredni i jasny w przekazie, ukazujący jak bardzo jesteśmy pomyleni.
Kiedy przeżyjemy już tę Wigilię, kiedy przeżyjemy z bohaterami te wszystkie nieszczęścia, kiedy odnajdziemy w tym obrazie cząstkę siebie, kiedy wysłuchamy niekończących się pretensji, kiedy zgaśnie uśmiech po Kevinie, kiedy bohaterowie odejdą oczekując zbawienia, o którym mieli swoje wyobrażenie, na koniec okaże się, że…